26 czerwca 2015

Słowo lekko obraźliwe czyli mikroagresje dzisiejszego świata


Stwierdzam, że do Polski przyszła amerykańska choroba procesowania się o wszystko. O każde obraźliwe słowo czy spojrzenie, o urażone uczucia. O nagłówek, który sugeruje cośtam czy złe zdjecie. Owszem, są prawdziwe kłamstwa i manupilacje, które sąd powinien prostować, ale zaczyna dochodzić do całkowitych niedorzeczności, które tym samym stają się - de facto - łamaniem praw do wolności słowa czy przekonań.

Czasem czytuję amerykańskiego blogera Matta Walsha, który - trochę w stylu Terlikowskiego, ale bardziej elokwentnie chyba - bezceremonialnie rozprawia się z absurdami ze swojego kawałka świata. Niektóre z nich są dla nas wciąż niezrozumiałe, ale nie bójcie się - niedługo staną się codziennością. Jak pozwy za odmowę upieczenia ciasta na ślub gejów. W Polsce ciągle panuje klimat "nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi" (sam rząd propaguje takie podejście - patrz afera taśmowa, Amber Gold, znikające miliardy z ZUSu i czterdzieści innych podobnych), więc tak właśnie widzę odmowę upieczenia czegokolwiek komukolwiek na polskim rynku, bez względu na powody ;)

Natomiast doszła do nas groźna fala kneblowania ludziom ust. A może ona zawsze była, tylko przybrała inne szatki? Ostatnio Terlikowski przegrał proces o ... nazwanie Grodzkiej mężczyzną. Kiedy on(a) ma taką przeszłość, jest to faktem, i zakaz mówienia o faktach pod groźbą "urażenia uczuć" jest doprawdy kuriozalny. Można Terlikowskiego nie lubić, ale żeby sąd nakazywał mówienia, że ktoś zmienił płeć, bo przypominanie o tym komuś sprawia przykrość?? No błagam...



W Szwecji od jakiegoś czasu mamy to samo zjawisko. Czytam sobie "Polskiego Hydraulika" Macieja Zaremby i natrafiłam na reportaż "Urażony ma zawsze rację" - o wynaturzeniach szwedzkiej poprawności politycznej. "To była opowieść o profesorach Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Sztokholmie, którzy tak się bali oskarżenia o nierówne traktowanie, że dopuszczali do zawodu nauczyciela świeżych imigrantów, niemówiących poprawnie po szwedzku. Bo zdarzało się, że oblewani za nieznajomość języka i podpuszczani przez radykalnych ideologów, skarżyli się na szkołę – a rzecznik równego traktowania poważnie traktował ich zarzuty!" (więcej o tym wynaturzeniu w artykule na onecie - polecam!). Chodzi zatem o to, kto pierwszy sie obrazi, ten wygrywa. Nie jest ważna intencja domniemanego agresora, tylko jak się poczuł "obrażany". To on decyduje, czy to było obrażanie czy nie, to on wie, co naprawdę miałeś na myśli!

Matt Walsh sporo rozpisuje się o "mikroagresji" - czyli takim krzywym spojrzeniu na kogoś lub źle użytym słowie, które ten drugi odbierze jako "agresję". Ci ludzie chyba nigdy nie widzieli agresji... Nagle każde wyrażenie opinii innej niż przekonanie danej osoby powoduje w niej panikę i strach - agresja! Oblanie na egzaminie, pomimo totalniej nieznajomości odpowiedzi - uprzedzenia! Ba, poprawianie języka ucznia przez nauczyciela jest dyskryminacją, bo on przecież nie jest Szwedem i ma prawo do błedu! (to przykład od Macieja Zaremby). Otwieranie kobietom drzwi przez mężczyznę - demonstracja męskiego szowinizmu/przekonania, ze kobieta nie potrafi (właściwe skreślić). I tak dalej, i tak dalej... A wszystko przy totalnym ignorowaniu prawdziwej agresji i obrazy - wobec dzieci nienarodzonych, chrześcijan w muzułmańskich krajach czy też wybryków gangów na ulicach miast (vide sytuacja z Baltimore). Matt bezlitośnie obnaża brak kręgosłupa moralnego i świadome wybieranie takiej drogi w celu uzyskania korzyści. A także domaganie się współczucia i uwagi, przy kompletnej nieumiejętności DAWANIA. Tak, cały nasz świat nastawiony jest egoistycznie - ja w centrum, dla mnie, moje, o mnie... moje potrzeby i mój brzuch... moje uczucia...

Dla czytających po angielsku polecam lekturę Matta, sporo ciekawych argumentów i uwag:

http://www.theblaze.com/contributions/you-arent-really-offended-all-the-time-so-please-stop-pretending/

http://themattwalshblog.com/2014/09/16/sorry-but-its-your-fault-if-your-offended-all-the-time/

Wszystko to nieustannie wpędza mnie w zdumienie, Zawsze uczono mnie, że to ja sama jestem panią swoich emocji i akcji. To, co mówi ktoś inny może na mnie wpłynąć, ale nie musi. Bo to JA decyduję o tym, jak się zachowam. Dam się sprowokować czy nie. Dam komuś władzę nad moimi uczuciami - czy nie. Na tym polega moje człowieczeństwo i godność - nikt poza mną samą nie jest w stanie sprawić we mnie żadnego uczucia czy reakcji. To ja to kontroluję i nikt inny.


Dzisiaj to jakoś nie działa... dlaczego? Czyżby cały świat stał się jednym wielkim mięczakiem moralnym? (to teza Matta z artykułu).A przecież jak czytam Chestertona to widzę, że polemiki dziennikarskie dawniej były nawet bardziej zajadle niż dziś. Ba, a co o czytaniu św. Ambrożego czy Augustyna? Ci to dopiero bezceremonialnie określali władców tego świata i ich grzechy. Matt Walsh czy Terlikowski to kiciusie przy nich.

Przy lekturze "O naśladowaniu Chrystusa" natrafiłam na wspaniały fragment. Niejeden zresztą, ale teraz zachłysnęłam się akurat tym. Stąd pomysł na ten post.

Więc to o to chodzi! Niesamowite jak takie stare dzieła pomagają dzisiaj zrozuimieć człowieka i świat. Piszę to teraz mając w pamięci wczorajsze głosowanie za in vitro (w polskim sejmie) - przegrane, z mojego punktu widzenia. Pazerność i zachłanność - pod pozorem dobra! - zwyciężyły nad godnością człowieka. Dokładnie tak, jak to pisze Tomasz a Kempis. Nihil novi sub sole w końcu.

Zacytuję obszerny fragment rozdziału 54. czerwone podkreślenia moje. Nawet jeśli ktoś nie wierzy w Boga z Biblii, to musi przyznać, ze jest w tym rozgraniczeniu głęboka mądrość - człowiek to o wiele więcej niż zmysły i żądze. Dzisiejszy świat promuje tylko to drugie. Zawsze tak było, to akurat nie nowe. Nowe jest to, że przemocą próbuje wyrugować prawdziwe człowieczeństwo, to na obraz Boży.



***
Pan. 1. Zwróć staranną uwagę na poruszenia natury i łaski, ich poruszenia bowiem są sobie przeciwne, a przy tym bardzo delikatne - i tylko człowiek duchowy i wewnętrznie oświecony potrafi je odróżnić.
2. Wszyscy przecież zmierzają do dobra i o to się starają, by  ich słowach i uczynkach tkwiło coś dobrego, i właśnie dlatego pozór dobra wielu w błąd wprowadza.
3. Natura jest podstępna, wielu ku sobie przyciąga, w sidła łapie i zwodzi, uważa też zawsze, że to ona jest celem.
4. Łaska, natomiast, rozwija się z prostotą, unika jakiegokolwiek pozoru zła, nie ucieka się do oszustw, uczynki tylko dla Boga pełni, bo na Nim się ostatecznie opiera.
5. Natura usilnie unika śmierci, ucisku i uniżenia; ani się podporządkować nie chce, ani ujarzmić.
6. Łaska, natomiast, zabiega o własne umartwienie, zmysłowości się opiera, szuka podporządkowania, pragnie być podbita i nie korzystać z włąsnej wolności, trwać w karności, nad nikim nie pragnie panować. Zależy jej na tym, by nieustannie żyć, trwać i istnieć pod władzą Boga i ze wzgledu na Boga jest gotowa uniżyć się przed każdym człowiekiem.
7. Natura trudzi się dla własnej wygody i dba o to, by drugiego człowieka jakoś wyzyskać,
8. a łaska bardziej nad tym rozmyśla, co by dla wielu mogło być korzystne, a nie nad tym, co dla niej pożyteczne i wygodne.
9. Natura chętnie wyrazy czci i szacunku przyjmuje,
10. a łaska wszelką chwałę i uszanowanie każde wiernie przypisuje Bogu
11. Natura boi się zawstydzenia i pogardy,
12. a łaska się raduje, że jest ona godna dla imienia Jezusowego zelżywość cierpieć (1).
(...)
17. Natura na to, co doczesne zwraca uwagę i zyskami ziemskimi się raduje; smuci szkodą do gniewu ją doprowadza nawet słowo lekko obraźliwe,
18. a łaska na to patrzy, co wieczne, a w tym, co doczesne sie nie zakorzenia, nie doznaje niepokoju, kiedy coś utraci, a słowa zbyt twarde nie napełniają jej goryczą; a to wszystko dlatego, że skarb swój i radość umieszcza w niebie, gdzie nic nie ginie.
19. Natura jest zachłanna i chętniej przyjmuje niż daje, w tym się kocha co własne i prywatne,
20. a łaska jest pełna miłości i otwarta na wszystkich, unika osobliwości, zadowolona jest z niewielu rzeczy i jest przekonana, że szczęśliwa to rzecz raczej dawać anizeli brać (2).
21. Natura ku sworzeniom się skłania, ku własnemu ciału, ku pustocie i rozrywkom, 
22. a łąska do Boga pociąga i do cnót, rezygnuje ze stworzeń, unika świata, nienawidzi tego, za czym ciało tęskni, w karbach trzyma to, co nadmierne i wstydzi się pojawiać publicznie.
23. Natura kocha się w zewnętrznym pocieszeniu i ono jej daje przyjemność zmysłową,
24. a łaska w samym tylko Bogu szuka pocieszenia, a przyjemność tylko w dobru najwyższym znajduje, które jest ponad wszystko, co widzialne.
(...) 
31. Natura łatwo narzeka na braki i trudy,
32. a łaska wytrwale cierpi niedostatek.
33. Natura wszystko do siebie nagina, o siebie walczy i zabiega,
34. a łaska wszystko do Boga sprowadza, bo przecież wszystko od Niego pierwotnie wypływa; żadnego dobra sobie nie przypisuje ani zuchwale się nie przyznaje; nie prowadzi walki, nie wynosi swojego zdania ponad inne, ale zmysły i umysł poddaje odwiecznej Mądrości i Bożemu roztrząsaniu.
35. Natura do tego zmierza, by znać tajemnice, usłyszeć nowości, pokazywać się na zewnątrz i wiele smakować zmysłami; pragnie uznania i działania, bo to jest źródłem sławy i podziwu.
36. Łaska, natomiast, nie dba o to, by usłyszeć nowości i ciekawostki, wszystko to bowiem zrodziło się ze starego zepsucia, bo przecież na ziemi nie ma niczego, co by nowe było i długotrwałe.
37. Tak więc uczy, że zmysły trzeba trzymać na wodzy, że unikać trzeba udanej uprzejmości i chełpienia się bez podstaw, że ukrywać trzeba to, co naprawdę na pochwałę zasługuje i na podziw; i że z każdej rzeczy nam trzeba cześć i chwałę Boga wyprowadzać i szukac jej w każdej wiedzy.
39. Ta łaska to nadprzyrodzone światło i szczególny dar Boży i właściwie znak wybrania i zadatek życia wiecznego, to ona bowiem człowieka z umiłowania tego, co ziemskie, ku ukochaniu tego, co niebiańskie podnosi, a z cielesnego duchowym czyni.
40. Im bardziej zatem tłumi się naturę i zwycięstwo nad nią odnosi, tym większą łaskę Bóg wylewa, a codziennie nowe nawiedzenia sprawiają, że człowiek zmian w sobie samym dokonuje według obrazu Bożego.

(1) Dz 5,41
(2) Dz 20,35

40 komentarzy:

  1. Zastanawiałam się kiedyś nad tym o czym piszesz,też trochę pod innym względem. Roszczeniowość i oczekiwania że wszystko mi się należy.
    Dochodzę do wniosku że spora grupa osób to tzw bezstresowo wychowani. I raptem okazuje się że ktoś coś wymaga,oczekuje,mówi"nie dostaniesz", musisz poczekać,nie masz racji. I zdziwienie. Bunt. Straszenie mediami,procesami.
    A ja sobie tylko myślę po cichu - to ty nie znasz jeszcze prawdziwych problemów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cześć!
      pewnie, to też się dokłada, ale może być trochę skutkiem a nie przyczyną - skutkiem takiego podejścia rodziców, tego kultu ciała, kultu dziecka

      dodatkowo, jak popatrzysz na przykład ze Szwecji czyli imigrantów pozywających uczelnię, że ich oblewa na szwedzkim... no oni w tych swoich Somaliach i Irakach raczej nie byli bezstresowo wychowani... byli wychowani do kultu natury właśnie, wychowani bez dystansu do niej, bez Memento Mori

      pozdrawiam!

      Usuń
    2. Robią to ponieważ mogą! Bo stwarza się im ku temu warunki! Bo się ich do tego zachęca! Nie bez kozery od lat piszę o terrorze politycznej poprawności. Jest to terror, który pod szlachetnymi hasełkami kierowanymi do rozlicznych mniejszości, odbiera podstawowe prawa milczącej większości.

      Usuń
    3. pełna zgoda! to bezpośrednia przyczyna, mi chodziło o tę trochę głębszą
      skąd w kimś w ogóle pomysł na to nieustanne bycie urażonym
      ale może to okazja czyni złodzieja...?

      Usuń
    4. P.S. witaj, TF, dzięki za odwiedziny :) niewychowana jestem jednak...

      Usuń
    5. Odwzajemniam powitanie i zapewniam, że czytuję Twój blog regularnie.

      Usuń
    6. Dmnie, Olu, to kompleksy sprawiają, że ludzie tak łatwo się urażają. A kompleksy wynikają ze złego wychowania. Albo ktoś dziecko chołubił, traktował jak pępek świata albo wręcz przeciwnie niszczył go, jego godność i przyszedł czas na zemstę - teraz ja pokażę światu na co mnie stać, nie dam sobie w kaszę dmuchać... Poza tym uczą nas wszędzie, że trzeba walczyć o swoje, metody mniej ważne, byle skutecznie...choćby po trupach do celu... taka filozofia ma swoje praktyczne skutki w absurdach, o których piszesz... nieważna prawda, ważna moja korzyść.... Niełatwo walczyć z taką filozofią, bo jest wygodna, a ludzie lubią wygodę... Tacy jak my, dla nich, to po prostu frajerzy i tyle... ;)
      A "Nasladowanie Chrystusa " jest niesamowite... ☺
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Witaj, Olu.

    Gdyby nie cyniczni lub popieprzeni do granic możliwości ideolodzy, to imigrantom do głowy by nie przyszło, żeby tak się szarogęsić, ciągle wymagać i pyskować. To wszystko jest winą skurczybyków promujących taką, a nie inną ideologię, tu: ultratolerancji. Imigrantom, dzieciom, gejom i wielu innym "słabszym" wmówiono, że mają już nie tylko równe prawa, ale powinni się wręcz domagać przywilejów.

    Jak się skończyły rządy dzieci, pisał już o tym Janusz Korczak. Jak się skończą rządy politpoprawistów - zobaczymy. Pewnie też w biedzie i nędzy, bo na ignorancji i bezczelności niezdolnych do wykonywania swoich obowiązków ludzi nie da się budować bogactwa kraju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Kiro!
      nie wiem czy to o ultratolerancję chodzi - ultratolerancję wobec NIEKTÓRYCH, bo już nie ma tolerancji wobec katolików, narodowców (faszyści!!) czy prolajferów
      Swoją drogą, dlaczego gejów uważasz za słabszych? Czyżby ich preferencje seksualne groziły im więzieniem czy choćby delegalizają? Nie w chrześcijańskim świecie (nie mylić z protestami wobec małżeństw gejowskich, to zupełnie co innego niż delegalizacja ich wyborów... moga sobie żyć z kim chcą, w majestacie prawa!)
      Imigranci, dzieci - zgodzę się, ich pozycja jest uzależniona od kogoś innego, są w jakiejś mierze słabsi

      Myślę, że ta postawa roszczeniowości wobec świata, ogólnie mówiąc, potrzeby bycia głaskanym po główce, potrzeby "nagród za uczestnictwo" to skutek koncentracji na własnym ego, na "naturze" wg cytatu z Tomasza a Kempis, zamiast orientacji "transcendentnej", że tak to ogólnie ujmę. Bo to nie chodzi tylko o Boga osobowego, ale w ogóle duszę człowieka i relacje z Łaską. Jakkolwiek ktoś ją pojmuje.
      Muzułmani - ci głęboko wierzący - mawiają Insha-allah, czyli "o ile jest wolą Boga". Wszystkie plany i zamysły powierzają najpierw Jemu, nie własnemu planowaniu. Myślę, że nie wyobrażamy sobie Dalajlamy skarżącego kogoś za krzywe spojrzenie czy Mahatmy Ghandiego za brak szczególnego traktowania.

      A jak się skończą rządy egoistów...? No właśnie... tak jak w Polsce się kończą rządy PO. Runie domek z kart. Kiedyś w końcu na pewno...

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Napisałam "słabsi" w cudzysłowie, choć faktycznie, dzieci naprawdę SĄ słabsze. Co do imigrantów, to powinni dostawać pozwolenie na pracę - i tyle. W końcu wszyscy mamy być równi wobec prawa, nie? :)

      Nie uważam tego, co opisałaś, za rządy egoistów, gdyż przeciętny egoista nie musi być aż tak bezczelny i roszczeniowy. To są rządy niedorozwiniętych, fatalnie wychowanych bachorów.

      Usuń
    3. tuszę, że akurat Dalajlama ma wyrąbane /w sensie: ma dystans/ na to, co o nim myślą i mówią... tak, jak uczył Buddha w czasach, gdy z jego nauk nie zrobiono jeszcze religii... zaś istotą tych nauk jest nie tworzenie problemów z niczego...

      Usuń
    4. @ Kira - kiedys usłyszałam termin PAJDOKRACJA
      pasuje jak ulał, nie?

      @ pkanalia - no własnie o to mi chodziło, ludzie "duchowi", a za takiego uważam Dalajlamę, nie skupiają się na naturze tylko łasce, czymś, czego nie może nikomu zabrać krzywe spojrzenie czy nawet złe słowo, a nawet śmierć fizyczna (choć tu nie ma mowy o przwdziwym prześladowaniu kogokolwiek, to jest w tym najbardziej absurdalne)

      Usuń
    5. @Ola...
      exactly... jedyna dyskusyjna kwestia, to ile w tym jest owej "łaski" /która podobno przychodzi z zewnątrz/, ile pracy nad sobą... ale z grubsza mamy zgodność...
      pozdrawiać :)...

      Usuń
  3. Pamietam jak Kaczynski powiedzial do kogos ; "spieprzaj dziadu". No i zaczela sie medialna nagonka, jak to, jak tak mozna, takie stanowisko i burak....i pamietam J. Nowickiego, ktory wystapil u Wojewodzkiego jako jedyny glos w sumie broniacy takowego zachowania. Ktos jest impertynencki, ale tak politycznie poprawnie impertynencki dlaczego nie mozesz obronic sie w sposob w jaki umiesz? Tak robi mezczyzna a nie cipa. Szlo tez o pewnego pilkarza, ktorego drugi pilkarz z druzyny przeciwnej slownie zaatakowal ( konkretn ie kogos z jego rodziny) i w odpowiedzi dostal petare. I znowu nagonka- jak tak mozna- ten , ktory podszczul spoko biedny ludek a ten drugi swinia nad swinie.
    Niestety w panstwach prawa, w ktorych wiary nawet wsrod wierzacych brak, trzeba nauczyc sie mowic innym jezykiem, wlasnie takim jaki opisalas w poscie. Jezykiem obrazonych uczuc.
    Oni tam nie pojmuja "natura, laska, praca nad soba dazenie do Boga", oni pojmuja boli i nie boli. Boli to beeee, nie boli (bo tylko o przyjemnosc w zyciu biega, jak najwiecej przyjemnosci) cool. A czasami ma nas wlasnie cos zabolec.)
    I nie dziwie sie ludziom , ze wykorzystuja ...w koncu kazdy chce spasc na cztery lapy.
    Ja tez kiedys takim jezykiem uczuc pogadalam sobie z jedna tutejsza osoba. Znaczy ze boli a jezeli boli to wyciagne konsekwencje prawne-i dopiero uwolnilam sie od czegos co bylo uwalajace na maxa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba wiem o którym piłkarzu mówisz :)
      chociaż ja akurat jestem zdania, że żadne słowo nie upoważnia do fizycznej reakcji agresji, co najwyżej do reakcji słownej
      choć nawet ta - zgodnie z zaleceniem Tomasza a Kempis - nie jest właściwa, bo jest próbą obrony własnej LUDZKIEJ godności czy czci, a przecież nie o nią nam chodzi w tym życiu, prawda?

      pozdrawiam!

      Usuń
    2. Sama nie wiem, czasami razy nie bola tak bardzo jak slowa...trudno mi powiedziec co lepsze i mniej krzywdzace, co mniej boli:)
      Wiesz z ta godnoscia. i jej obrona...ciekawe, bo oprawcow obozow sadzono za obdzieranie ludzi z ich ludzkiej godnosci, traktowanie ich jak zwierzeta...a moze oni tylko pomagali ludziom w dojsciu do swietosci i obdarciu sie z ludzkiego "ja"? Pomocnicy jak nic, za co wiec ich sadzic? Za to, ze w konsekwencji wyswiadczyli dobro? :))

      Usuń
    3. hmm ciekawy temat poruszyłaś, sama się nad nim zastanawiałam
      jeśli ktoś mi wyrządzi krzywdę to jak mam "w każdym położeniu dziękować"?
      czy to znaczy, że on miał "rację" i dobrze się stało - dla mojego dobra! - że mnie upokorzył?

      tak i nie
      czasem pewnie tak
      ale czasem jednak trzeba przyjąć, że Bóg dał każdemu wolną wolę, krzywdzicielowi też, i dopuszcza zło w imię tej wolności
      inaczej sam sobie by zaprzeczył, ludzie staliby się marionetkami kierowanymi przez Niego, to by nie była wolność

      kiedyś gdzieś zasłyszałam, że "Pan Bóg pisze prosto po krzywych liniach" - z każdego zła potrafi wyciągnąć dobro
      nie ograniczając wolności ludzi i tak błogosławi tym, którzy szukają Jego łaski
      Nie nazywa dobrem krzywdy, ale na krzywdzie buduje
      Tak jak tylko On to potrafi

      Pozdrawiam!

      Usuń
    4. Lubie znajdowac odpowiedzi , moze nie na uzytek ogolnoludzki, bo kazdy czlowiek musi sam dojsc do "jakiejs tam prawdy", ale na moj uzytek.
      Temat ten nurtowal mnie kiedys- kiedys go walkowalam, teraz juz nie, bo "jakas tam swoja odpowiedz" na to znalazlam.
      Jednak sklonilabym sie w tym temacie: krzywda- kara, ofiara- oprawca w kierunku jaki wyjasnia oe zajwiska buddyzm, w ich rozumieniu uludy swiata. O uludzie rol, ktore w tym swiecie pelnimy, kim jestesmy itd . W sumie chrzescijanstwo do tego typu przemyslen tez prowadzi...a wydaje mi sie, ze inne religie rowniez...
      Zluda: o jak boli, jak boli...ale w konsekwencji wyprowadza dobro. Pamietam lekarza, ktory nie majac zbyt wielu narzedzi, srodkow opatrywal dziecku zaropiala rane, zaniedbana- dzieciak z nizin spolecznych wyl: " ty chuju , suko jedna...to bili nie rozumiesz!!!?" A lekarz robil spokojnie swoje dalej, a potem stwierdzil, ze co z tego ze dostal taka zjebe jak i tak trzeba bylo swoje zrobic. Pomagal mu tak, jak na dana chwile pomoc mogl. No dobrze, ale lekarz ma w swiadomosci cos innego, on pomaga i faktycznie pomogl. Natomiast owi oprawcy moga tez miec w swiadomosci to, ze niosa swiatu ulge uwalniajac go z tego z czego go uwolnic trzeba.

      Usuń
    5. To jest wiara w to, co sluszne... oni byc moze, przynajmniej wielu z nich, tak rozumialo slusznosc swojego postepowania., wiec za co tu ich sadzic? Za to, ze szli w imie "dobra" , w imie pojecia "dobra" tak, jak go pojac byli w stanie? Nie pamietam ktory z rewolucjonistow pisal o potrzebie ofiar. Rewolucje zawsze niosa ofiary w ludziach , ktorzy zapieraja sie im na sile nie rozumiejac , ze to w sumie uzdrowienie. czyli w skrocie krzycza tak, jak ten chlopak krzyczal lekarzowi ."chuju , suko...nie rozumiesz, ze boli!!!?". Szkoda ze ludzie jeszcze nie pojeli , ze jak dotychczas zadna rewolucja nie przyniosla satysfakcji zyciowej i poprawy bytu wszystkim ludziom, polegala tylko na zamiánie rol. Ciemiezca stawal sie ciemiezonymi- ciemieznieni ciemiezca. Taka ciagla niekonczacy sie zabawa. Bo zmieniamy zewnetrze , innych, wstawiamy ich w nowe role, pozostajacmy sami wewnetrznie ciagle tacy sami, bez wzgledu jaka role przyszlo nam w danej chwili odegrac- ofiary czy pana swiata.

      Na ten swiat potrzeba przykladu. Tego co zrobil chociazby Kolbe w Oswiecimiu, w samej kolebce ludzkiego umeczenia, zla i syfu. Nie oskarzal a uklakl i poprosil...pocalowal reke kata, ktora miala go wydac na smierc. Wielu nie rozumialo ( taki poziom swiadomosci), wielu nad tym przystanelo ( wewnetrznie przystanelo nie rozumiecac jeszcze o co chodzi- poruszenie laski), wielu zbeszczescilo ( taki poziom swiadomosci, przebudzenia czy jak to tam nazwac...). Ale niewatpliwie tym czynem Kolbe "krzyknal" jak powinno sie zyc, postepowac....zawieruszyl wielu ludziom w sercach. Czytalam zeznania swiadkow na procesie beatyfikacyjnym Kolbego. Wiezniow chociazby, ktorzy pracowali na bloku smierci i tych ktorzy mieli z nim kontakt jako ze wspolwiezniem. Byl niesamowita duchowa podpora w tym umeczeniu jakie ludzie ludziom zgotowali. Fizycznie nie byl tytanem, ale duchowo to po prostu gigant. Na bloku smierci, przy tej smierci glodowej, w tej powolnej wykanczalni wieziniom skazanym na smierc czasami odwalalo. Bluznili, wyli jak zwierzeta z niemocy, z braku pomocy, rozpaczy, krzyczeli...a on spokojnie wchodzil wtedy glosno w modlitwe, wyciszal blok- wprowadzal pokoj. Niektorzy wspolwiezniowie z tej niemocy pogodzenia sie , ze to juz koniec, z tego umeczenia oddawali mu wlasnie to co mieli, cala zlosc, wscieklosc a on przyjmowal to i wchodzil w modlitwe. Wyciszal to narzedziem jakie mial i umial zastosowac ( narzedziem duchowym)....jeden ze straznikow niemeickich mial prawdopodobnie stwierdzic, ze : "takiego typa tutaj jeszcze nie mielismy". Slyszalam ,ale nie czytalam, ze prawdopodobnie w obliczu jego postawy i oprawcy miekli. przypisuje sie postawie Kolbego wiele esesmanskich nawrocen.
      Przeprowadzil tych o wspolnym mu losie na druga strone...
      Sadzac ludzi ze wzgledu na poziom ich swiadomosci, moze sie okazac, ze pieklo bedzie puste, a moze nie istnieje?

      Usuń
    6. Witaj, Aniu,
      dziękuję za obszerny komentarz i ciekawe wątki
      byłam w Oświęcimiu ze 2 lata temu - dopiero! wcześniej jakoś nie mogłam
      nie zapomnę widoku celi,w której zamordowano Kolbego, zrobiła na mnie piorunujące wrażenie

      teoria pustego piekła ponoć jest teologiczną herezją, niczym nie uprawnioną - sprzeczną z Biblią, tradycją Kościoła, jego dogmatami no i objawieniami, na przykład fatimskimi... w które nie trzeba wierzyć, ale jednak dają do myślenia osobom wierzącym...
      trochę blisko jesteś tu relatywizacji, a to nie jest tak, że prawda każdego człowieka jest święta i to z niej będzie rozliczony - Prawdą jest Jezus i to z tej Prawdy będziemy rozliczeni, czy za Nią szliśmy, nawet jeśli nie znaliśmy jej Imienia... dokument Dominus Iesus pięknie to streszcza

      pozdrawiam!

      Usuń
    7. Pytanie to zadalam nie dlatego, ze ja uwazam wlasnie tak, jak zapytalam, ale nie przecze ze istnieje w kosciele watek, i ma swoich zwolennikow, ze i Szatan zostanie Zbawiony, czyli w konsekwencji piekla nie bedzie, opustoszeje:) Wyjasnialo by to pewne kluczowe pytania, na ktore teologowie probuja znalezc odpowiedz. Sam na teologii zostalam przez profesora naprowadzona na ten tor myslenia, w zalozeniach mialo mi pomoc:) Na dany czas pomoglo:)
      Ale istnieje cos takiego jak wolna wola i co jak ktos zazyczy sobie zycia w piekle? Tyle tylko czy czlwoiek SWIADOMY, moze to wybrac?

      Usuń
    8. To cos takiego jak, Bog Wszechmogacy, ktory nie moze czynic zla:)

      Usuń
  4. I jeszcze jedno i ciagle ci biedni autochtoni , ktorzy maja uwalone z przyjezdnymi, z naplywowymi....czasami zastanawiam sie czy nie jest odwrotnie:) Nie pracujesz zabierasz im pieniadze , oni musza na ciebie wieksze podatki placic, pracujesz zabierasz im mirejsca pracy, ogolnie to chodzi o to, ze jak chce sie psa uderzyc to kij sie zawsze znajdzie, wiec nie dziwie sie ze naplywowi jakos sie bronia, KORZYSTAJA Z ICH PRAWA. Zalatwiaja sobie sprawy tak, jak u nich mozna je zalatwic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coś w tym jest :)

      ale polityczna poprawność to gwóźdź to trumny wszystkich zdrowych relacji, nie powiesz na głos czegoś co myślisz, bo ktoś się obrazi (dodatkowo: poda do sądu), rodzi się w Tobie niechęć do tej osoby, unikasz jej, gadasz za plecami.... no bo czasem trzeba dać ujście frustracji
      to wszystko rodzi strasznie zły klimat do budowania czegokolwiek
      jakby można było się po staremu zwyzywać tudzież pojedynkować było wszystko o wiele zdrowsze :)

      Usuń
    2. Ujscie dla emocji to wygadanie sie. Nie mozna powiedziec w oczy, bo wlasnie sad, albo obraza, wiec tak , jak piszesz trzeba sie wygadac za plecami i potem srac w gacie aby nie doszlo do zainteresowanego bo tez mozna za to pozwac. Trzeba sie na dodatek nauczyc gadac tak, aby sie wygadac i ewentualnie aby nie mozna bylo czlwoieka za to gadanie pozwac. Czyli mowi sie bardzo aluzyjnie, najlepiej jednym konkretnym zdaniem nie wyjasniajcym zbyt wiele ale bardzo celnym i dajacym innym do myslenia na temat osoby, ktora chce sie obrobic. Coz za zagmatwanie! Jakie zakrecenie! Moja tesciowa jak chciala o kims cos powiedziec to ukladala sobie scenariusz gadki trzy dni zanim wyszla z tym do ludzi. Analizowala, po nocach nie spala...i po przygotowaniu sruuuu:)
      Tesc rozmawial z ludzmi jezykiem policji. On za duzo w dyskusje nie wchodzil wydawalo mu sie ze ma racje, wzywal policje niech to ona z sasiadem na dany temat pogada- niech prawo to zalatwi.... Dlugo trwalo zamin zrozumialam ten typ zachowania, sposobu zalatwiania sytuacji problemowych. Za szczera bylam. Teraz tez jeszcze jestem za szczera- jeszcze slysze od szefa : "nie zalatwiaj tego typu sprawy konfliktowej sama...przychodz z tym do mnie". Czyli po naszemu : "przyjdz sie poskarz".
      I jedno ( to nasze, prosto w oczy) i drugie ( to ich) zachowanie tworzy wiele zranien i zadr, poczucia niesprawiedliwosci, ale kiedy wiesz co kto ma przeciwko Tobie to mozesz sie bronic, jestes swiadomy tego, ze cos robisz nie tak, albo jezeli to jest krzywdzace bronisz sie...tutaj moze sytuacja problemowa trwac bardzo dlugo i nagle wyplywa na powierzchnie bo ktos uznal, ze teraz nastapila dogadna chwila. To tak, jak polityczna rozgrywka:)

      Usuń
  5. casus pani Grodzkiej przypomina mi naszą poprzednią rozmowę... mnie wyszło wtedy, że sama modyfikacja ciała może być pomocna /dlatego nie poparłem pomysłu, by z tej praktyki całkiem rezygnować/, ale istota głównego problemu leży na poziomie psychicznym... pozwanie do sądu za rzekomą obelgę "mężczyzna" świadczy o tym, że pani Grodzka ma jeszcze niedopracowaną kwestię dystansu do tematu swojej poprzedniej płci... pominę już kwestię problemów z poczuciem własnej wartości, nie zrozumienia, że ktoś na niższym poziomie z samej definicji nie może obrazić kogoś na wyższym poziomie...
    ale Terlikmiot ma też swoje za uszami /w sensie psychologicznym/... jako osobnik dość prymitywny /mimo pewnej dozy inteligencji/, nie mieści mu się w głowie, że świat nie jest czarno - biały, lecz są jeszcze odcienie szarości, o kolorach już nie wspomnę... to powoduje w nim lęk /czyli strach przed urojonymi zagrożeniami/, zaś lęk powoduje agresję... jako że osobnicy o takiej mentalności starają się celować w słabsze osobowości, to wcelował...
    ...
    tak swoją drogą, to państwowe sądy mają chyba ważniejsze sprawy do ogarniania, niż spory o to, kto się źle poczuł z powodu czyjegoś krzywo puszczonego bąka... wystarczy już absurdalny artykuł w polskim prawie "o obrazie uczuć religijnych" jako przykład paranoi /przypomnę Dodę, którą po prostu obrabowano w majestacie chorego prawa nazywając to "grzywną"/...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rzecz jasna pozdrawiać :)...

      Usuń
    2. zgoda - pan(i) Grodzk(a) ma jakiś potężny problem z głową, szkoda tylko, że sądy są zmuszone w ogóle zajmować się urażonymi uczuciami...
      signum temporis

      pozdrawiam!

      Usuń
    3. Olu, zanim przyklaśniesz swojemu rozmówcy, zwróć uwagę na to, że gdyby sądy w ogóle nie zajmowały się urażonymi uczuciami, to satanistyczni zasrańcy pokroju niejakiego Nergala, mogliby już zupełnie bez przeszkód profanować Pismo Swięte i inne święte dla chrześcijan symbole. A tak, dzięki istnieniu przepisów o obrazie uczuć religijnych możemy się przed takimi psimi bękartami jak Nergal i bezmózga sceniczna ladacznica Doda bronić. Jak słusznie zauważył twój rozmówca ta ostatnia empirycznie się o tym przekonała. Sednem tej dyskusji jest to, że sady powinny zajmować się urażonymi uczuciami grup wyznaniowych, a nie zwichniętą psychiką Krzysztofa Bęgowskiego, który ubzdurał sobie, że jest kobietą. W przypadku tak poważnych zaburzeń psychicznych rola sądu powinna się ograniczyć do przymusowego skierowania Bęgowskiego na leczenie w zakładzie zamkniętym.

      Pozdrawiam, TF.

      Usuń
    4. witaj Tie Fighterze
      mam trochę mieszane uczucia w kwestiach pozywania o "obrażone uczucia"
      wzywanie do nienawiści czy inne podżeganie - to jest konkret, zgoda, ale uczucia? nawet używanie symboli religijnych bym jakoś wyłączyła z tego, ostatecznie Biblia jest jednak przedmiotem i sama w sobie nie jest święta - natomiast konsekrowane hostie czy przedmioty liturgiczne to co innego
      to są trochę śliskie sprawy, jak dla mnie, na koncertach Nergala nie bywałam i bywać raczej nie będę, ale pamiętam moje spotkania z baptystami we Wrocławiu (mam przyjemność przyjaźnić się z wieloma), gdzie w ramach odgrywanych scenek podczas spotkania młodzieżowego drwili sobie z katolików i walili po głowach Bibliami i różańcami.... zły smak? na pewno, ale czy profanacja i pozew do sądu? jednak chyba nie

      w kwestii uczuć religijnych trzeba mieć na względzie sprawy bardziej uniwersalne, na przykład takie jak te z "mojego" podwórka czyli słynne karykatury Mahometa w duńskiej gazecie czy zakaz wypowiadania imienia Jezus podczas celebracji adwentu w szkołach w Szwecji - bo może to urazić uczucia niechrześcijan...
      na pewno mądrzy prawnicy, jak na przykład nasz prezydent elekt, wiedzą jak takie prawo powinno być skonstruowane, żeby rozstrzygało FAKTY a nie urojenia, ja nie mam tu konkretnej propozycji

      natomiast płeć biologiczna pana KB jest faktem, to nie ulega wątpliwości i tutaj srodze się zawiodłam na sądzie
      To pokłosie wymuszania zmian płci, no bo skoro powiedzialo się A ("można zmieniać płeć") to trzeba teraz wybekać cały alfabet...

      pozdrawiam!

      Usuń
    5. P.S. Powinnam to była w sumie napisać w poście - bo z tymi urażonymi uczuciami jest tak, że ciężar dowodu nie spoczywa na pozywającym, ale na pozwanym! to on ma udowodnić, że nie zamierzał urazić uczuć ani że nie dyskryminował; w sprawach o "dyskryminację" skarżący nie musi bowiem przedstawić żadnych dowodów, wg dyrektywy 2000/78/EG (cytuję za Maciejem Zarębą)

      Usuń
    6. Olu,

      Piszesz "Biblia jest jednak przedmiotem i sama w sobie nie jest święta " I tu pojawia się pewna myślowa pułapka. Otóż to samo możemy powiedzieć o budynku kościoła. Co gorsza, dokładnie w taki sam sposób myślą satanistyczni śmierdziele, którzy dopuszczają się profanacji naszych świątyń - tylko w tym roku blisko sto przypadków w całej Polsce. Spytaj swojego rozmówcę to Ci powie jak to wygląda. Sam niedawno na swoim blogu profanował Świątynię Opatrzności, przerabiając ją graficznie na burdel, kasyno i miejsce sabatu nawiedzonych nazi kriszna. Bardzo podobnie ma się sprawa z chrześcijańskimi nekropoliami i innymi miejscami kultu. Pamiętasz zapewne słynny atak na obraz Matki Boskiej Częstochowskiej na Jasnej Górze sprzed dwóch lat - to też dla sprawcy był tylko obraz lub bohomaz jasnogórski jak był kiedyś uprzejmy go określić twój rozmówca. A wszystko zaczyna się od podarcia Biblii, bo to przecież zwykła książka. Tyle, że normalny człowiek książki czyta, a nie targa. A jeśli jakaś książka go nie interesuje, lub go przerasta, to zwyczajnie po nią nie sięga. Tymczasem satanistyczny śmieć Nergal nawet nie miał odwagi się przyznać, że motywacją jego działań była czysta i spotęgowana nienawiść do chrześcijaństwa - podobnie jak u twojego rozmówcy. Zamiast zwykłej cywilnej odwagi do wyjawienia prawdziwych pobudek, które nim kierowały, Nergal majaczył coś o impresjach artystycznych. Na dzień dzisiejszy polskie prawodawstwo dość precyzyjnie reguluje co wchodzi w zakres obrazy uczuć religijnych i w odróżnieniu od prawodawstwa szwedzkiego, to osoba obrażona musi udowodnić, że jej uczucia zostały urażone. Wszystko sprowadza się do uczciwego interpretowania tych przepisów. Na przeciwnym biegunie naszych rozważań znajdują się muzułmanie, którzy swoją religię i święte księgi traktują śmiertelnie poważnie. Boleśnie przekonali się o tym lewaccy ekstremiści z redakcji „Charlie Hebdo”. Olu, w tych sprawach powinna obowiązywać zasada "ani kroku w tył" Opętani nienawiścią do chrześcijan nienawistni fanatycy pokroju twojego rozmówcy tylko na to czekają - już zaczyna na twój blog przemycać swoje jadowite treści. A finalnie skończy się tak jak na blogu Dibeliusa, gdzie przechwalał się jak to (cytuję z pamięci) zerżnął lub przeleciał zakonnicę. Potem oczywiście będzie się puszył na zaprzyjaźnionych blogach, jak to "rozdziewiczył" kolejny blog zdeklarowanej katoliczki. Jest to stały modus operandi przedstawicieli tego typu szemranych środowisk, którzy mają misję - w tym przypadku satanistów laveyańskich.
      Olu, ja podchodzę po prostu do tych spraw poważnie i nie idę na kompromis z czystym złem.

      Serdecznie pozdrawiam, TF.

      Usuń
    7. P.S.

      Olu, jeśli swoim komentarzem postawiłem Cię jako blogmasterkę w niezręcznej sytuacji, to skasuj to, co napisałem. Ważne, żebyś to przeczytała i zrozumiała mój punkt widzenia, który jasno mówi, że teoria "Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek" nie jest możliwa do pogodzenia z chrześcijańską etyką.

      Usuń
    8. Drogi Tie Fighterze, jeśli mogę tak powiedzieć, nie czuję się niezręcznie
      Rozumiem, co masz na myśli i zgadzam się z Tobą i nie chodzę na żadne kompromisy ze złem
      skupiam się tylko i wyłącznie na dyskusji tu obecnej i tym, co jest mówione - nie dopisuję nikomu intencji, zresztą staram się patrzeć szerzej, bo na codzień mam tu do czynienia z rzeczami, któe w Polsce dawno by podeszły pod profanację chrześcijaństwa, jak wspomniane zalecenie minister edukacji, by szkoły nie celebrowały adwentu, a jeśli muszą to bez wspominania imienia Jezus, żeby tylko klimacik zachować
      NB same świątynie stały się wylęgarnią tęczowych "małżeństw" i innych patologii (ponoć 15% członków kościoła szwedzkiego wierzy w Jezusa Boga), to o czym tu mówimy

      myślę tak w ogóle, że zboczyliśmy z tematu, że nagle o innych rzeczach tu mówimy - w moim poście nie chodziło mi o profanacje czy prowokacje, ale o "uczucie obrażenia", tak wszechobecne dzisiaj
      Czym innym jest dla mnie niszczenie przedmiotów kultu, czy bydynków, czy podżeganie do nienawiści, a czym innym wyimaginowane mniej lub bardziej zarzuty dyskryminacji

      przyznam też, że nie wiem dokładnie co mówią polskie przepisy dotyczące profancji, jednakże cały post był nie o tym i chciałabym, żeby tak zostało...

      pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    10. Czcigodna Olu
      Co się tyczy tzw. Kościoła Szwedzkiego, jak dla mnie nazywanie go luterańskim jest nieporozumieniem. Bo to nie tylko "homośluby", ale i takie horrendum, jak nazwanie przez lesbijkę udającą biskup Sztokholmu Pisma Świętego "zbiorem mitów". Jeżeli głupi babsztyl nie zna filaru protestantyzmu "sola Scriptura", to taki z niej biskup, jak za mnie dalajlama.
      A co się tyczy zasadniczego wątku twojego wpisu, czyli granic karania za obrazę, pojawiła tu się groteskowa próba obrony czegoś o wyglądzie prostytutki z niskiej półki a manierach bez porównania gorszych. Za słownictwo którego używa, z każdej agencji towarzyskiej wywalono by ją po godzinie. Nie chodzi o to, że wyraziła się ona krytycznie o Piśmie Świętym. Ale za nazwanie Ewangelistów "pijanymi i naćpanymi facetami" słusznie ukarano ją grzywną, a co więcej, kara odniosła skutek, bowiem w sprawach wiary wreszcie zamknęła plugawy otwór gębowy. Bronić jej i coś bredzić o jakimś "rabunku" może jedynie jakiś satanista, który czymś twórczo wspomógł swoją świadomość.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    11. Witaj, Stary Niedźwiedziu,
      Nie wiem o co chodzi z tą Dodą, nie śledzę pudelka, niemniejjednak samo to, co o chrześcijaństwie powie publicznie jakiś celebryta powinno - moim zdaniem - zostać zbyte milczeniem przez chrześcijan, o ile nie jest to wzywanie do nagonki na kogokolwiek ("trzeba dorżnąć watahę" i tym podobne odzywki)
      taki ktoś sam o sobie wystawia świadectwo, a najplugawsze nawet słowo nie zmienia Prawdy

      Podobało mi się co o "obronie wiary" powiedział na rekolekcjach o. Tomasz Grabowski - obrona wiary nie ma służyć naszemu bronieniu obrażonego Chrystusa, bo ani tego nie potrafimy zrobić, ani On tego nie potrzebuje. Obrona wiary musi (musi!) polegać na obronie prawa każdego człowieka do poznania Prawdy. Ten człowiek jednakże ma wolność z tego prawa nie skorzystać.
      Czyli, gdy ktoś mówi, że Ewangeliści to pijani i naćpani faceci, zapytałabym tej osoby czym podpiera taką teorię, czy aby na pewno przeczytała Ewangelię, czy zna kontekst historyczny i zasugerowała poznanie go przed wypowiadaniem się na ten temat.
      Próbowałabym dać jej świadectwo działania Słowa, moje lub cudze. Ludzie nie rozumieją czym jest Słowo Boże.
      Daje to tej osobie szansę wycofania się z głupiego gadania (bo tym to pewnie było), dokształcenia, nie niszczy jej jednocześnie i nie powoduje w niej chęci odwetu. A co ona z tym zrobi - jej sprawa. Wierzę, że Prawda wyzwala i ze każdy jej szuka. Czasem bardzo błądząc, ale niekoniecznie w złej woli. Może być pogubiony.

      Żadne słowo, nawet najbardziej obraźliwe, nie umniejsza Jezusa. Po prostu.
      My, próbując Go "bronić" sami sobie też wystawiamy świadectwo - często świadectwo nienawiści i strachu, jaki to my mamy.
      Tak właśnie odbieram próby uciszania "przeciwników" przez islam. Prawdziwa cnota krytyk się nie boi i tak dalej. Wszelkie machanie szabelką, bo ktoś nazwie Mahometa fałszywym prorokiem ma dla mnie taki sam posmak strachu. Strachu, który rządzi sercami jego wyznawców. Nie są w stanie obronić tego, co ich "prorok" naprawdę zrobił ani kim był.
      Stąd też zakaz historyczno-krytycznej analizy Koranu.

      Jak nie pozwolimy na wolność wypowiedzi będziemy tacy jak oni, moim zdaniem.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    12. P.S. tu link do wspomnianej konferencji, pisałam o niej rok temu (ach, właśnie zaczynają się te rekolekcje, w tym roku nie pojechałam :/ jak ktoś z Warszawy jeszcze zdąży, dopiero teraz - w tym momencie!! - się zaczynają mszą świętą, właściwy program od jutra )
      http://polskapakistansverige.blogspot.se/2014/08/o-obronie-wiary-wg-o-tomasza.html

      Usuń
  6. Czcigodna Olu
    Każde jako tako porządne laboratorium kryminalistyczne na świecie, nie miałoby cienia problemu z ustaleniem, że pobrana i zbadana próbka tkanki niejakiego Krzysztofa Bęgowskiego (tak zwana Anna Grodzka) należy do mężczyzny. Sama kastracja chromosomów płci mu nie zmieniła. Tyle nauka. A durnie w togach mogą nawet wydać mu zaświadczenie na piśmie, że jest ekspresem ciśnieniowym do kawy lub carycą Katarzyną Wielką. Co jednak nie uczyni go ani ekspresem, ani pretendentem do tronu Rosji.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stary Niedźwiedziu - i to jest w tym wszystkim najbardziej absurdalne
      w imię przeciwdziałania urażonym uczuciom fałszuje się rzeczywistość
      jak w opisanym przypadku ze Szwecji - nauczyciele nie oblewali kiepskiego studenta, bo to imigrant (i "uczucia"), tylko zostawał nauczycielem języka szwedzkiego :D

      Pozdrawiam!

      Usuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...