24 lipca 2015

Pan Samochodzik i bohaterowie Planety Wyobraźni

Smutek z Plotkarą zjawili się u nas późnym popołudniem w poniedziałek 20 lipca. Wyszli z zakurzonego samochodu, rozprostowali zasiedziałe nogi - jechali prosto ze Sztokholmu (o całej ich podróży można poczytać tutaj).

Zmęczeni niebotycznie, rzucili się na łóżko. Co tam, że nie było puste. Musieli nadrobić wiele dni zwiedzania ("nie spać, zwiedzać!!"), a wiedzieli, że przyjechali do prawdziwego Pana Samochodzika, czy może raczej Herr Bilen, i łykną sporą dawkę historii Szwecji.



Następnego dnia był dzień odpoczynku - wybawili się z chłopakami, w domu i na placu zabaw. W ogóle tylu zabawek nigdy chyba nie widzieli, a plac zabaw był chyba najlepszym w ich życiu!

- Plotkaro, ty się lepiej znasz, czy my już jesteśmy w Legolandzie? - rozmarzonym głosem zapytał miś Smutek
- Nie, głupiutki Smutku, Legoland to w Danii, w Billund! Ale tylu klocków na raz długo nigdzie nie zobaczysz, korzystaj! - wymądrzyła się, jak to ma w zwyczaju, Plotkara.


Rzucili się w wir zabawy... Czas leciał tak szybko...

- Chodź, Smuti, musimy trochę wyjść na powietrze! Chodźmy z dziećmi na plac zabaw! - Plotkarę rozpierała energia po długim śnie i zbudowaniu z klocków domu, samochodu i samolotu. - czytałam, że tu w Szwecji są wspaniałe plac zabaw!




Do wieczora trwała przednia zabawa w łódce, na huśtawce i w piaskownicy.

Następnego dnia zabraliśmy gości do Lundu. Mieszkamy pomiędzy Malmö a Lundem, chciałoby się pokazać podróżnikom jak nawięcej - ale nie wystarczyło czasu. Trzeba było wybrać, zatem pojechaliśmy do Lundu. To nasz ulubiony punkt całej Skanii - przepiękne średniowieczne miasto, pulsujące życiem, kulturą i nauką. Człowiek od razu czuje się mądrzejszy :D Lund ma też wspaniały Park Miejski, który często odwiedzamy, ale nasi goście mieli chwilowo dość placu zabaw. Ostatni wspólny dzień spędziliśmy na odkrywaniu intrygującej historii Lundu.



Spacerując po centrum co chwila wpadaliśmy pod jakiś rower ("prawdziwy terror cyklistów!" oznajmiła zdenerwowana Plotkara poprawiając zwichnięte skrzydełko) ciekawską Plotkarę zaintrygowały niewielkie metalowe tablice, widoczne na wielu domach w centrum Lund (tutaj: w tle, za rowerami).


Podeszliśmy bliżej.

- "W tym miejscu w średniowieczu znajdował się kościół św. Jakuba. Wzniesiony w XI wieku, zniszczony w 1536 roku" - sylabizuje Plotkara.
- Jakuba? którego Jakuba? - dopytuje się zaintrygowany Smutek - tego, którego imiennikiem jest mały Kubuś?
- Tego samego! - potwierdzam - jednego z najbliższych apostołów Pana Jezusa, który jako pierwszy zginął za niego męczeńską śmiercią, i którego grób znajduje się w Santiago de Compostella. Wielkiego patrona Hiszpanii, Portugalii, pielgrzymów i walczących z islamem. Za kilka dni, 25 lipca, obchodzimy jego święto - wyobraźcie sobie jaka by tu była impreza, parafialny odpust!

A tak to poświętujemy w domu, przy torcie - imieniny naszego Kubusia (dodaję w myślach).


 W innym miejscu starówki, natrafiamy na kolejną:

- "W tym miejscu w średniowieczu znajdował się kościół św. Marii Magle. Wzniesiony w XI wieku, zniszczony w 1536 roku" - odczytał coraz bardziej zaintrygowany Smutek.


- Smutku, następny! "Patronowi żeglarzy, św. Mikołajowi, wzniesiono tu kościół w XI wieku, został zniszczony w 1537 roku" - Plotkara otwiera oczy szeroko ze zdziwienia kilka ulic dalej.


- Takich tablic jest tu pełno! I wszystko w okolicach 1536 roku! Co tu się wtedy stało?? - odzywa się dziennikarska dusza Plotkary.

- Widzisz, Plotkaro, jakby to powiedzieć... Reformacja się wtedy stała!

- Niesamowite! Wygląda na to, że spacerujemy po jednym wielkim cmentarzysku! Nie wiedziałam, że wojny religijne w chrześcijaństwie były takie brutalne...

- Tak, w pewnym sensie. To był bardzo burzliwy okres dla całej Skandynawii. Czas separacji Szwecji z unii kalmarskiej, walki o tron duńsko-norweski w Danii. Skania należała wtedy do Danii, aż do końca XVII wieku! To wszystko bardzo poplątane... na pewno chcecie wiedzieć?

- Oczywiście! uwielbiamy Pana Samochodzika i tropienie tajemnic!!! - ochoczo potwierdzili podróżnicy.

- Dobrze, postaram się opowiedzieć w skrócie. Pamiętacie, Luter oglosił swoje tezy w 1517 roku w Wittenberdze. Po Europie zaczęła rozlewać się fala jego nauk, ale zwłaszcza po niemieckich uniwersytetach, gdzie studiowało wielu Szwedów i Duńczyków. W wyniku walk niepodległościowych ze Szwedami w 1521 wygnano króla Chrystian II z kraju. Tron przejął jego stryj Fryderyk I. On także zaczął sympatyzować z naukami Lutra i pozwolił na ich wolne głoszenie po królestwie. Ale w 1533 r umarł i tron miał przejąć jego najstarszy syn Chrystian, zagorzały luteranin już wtedy. Chrystian II nie zapomniał o swoim tronie, jeszcze w 1532 powrócił do Danii ze wsparciem katolickich władców. W celu obrony Danii przed reformacją ubrał się bowiem w szaty kontrreformatora... Zaczęły sie walki, wygrane przez protestanckiego pretendenta do tronu, brutalne i krwawe, zdemolowano wiele miast i kościołów - także w Lund właśnie. Aresztowania biskupów, dewastacja świątyń... W 1536 roku przyjęto protestantyzm jako narodową religię. Musicie wiedzieć, że w tych czasach kościół był w posiadaniu ok 40% ziem kraju i wielkich bogactw. Duchowieństwo to była w zasadzie osobna kasta, bardzo bogata i wykształcona, wyłączona z sądowej jurysdykcji państwa szwedzkiego, pobierająca swoje podatki, nakładająca na wiernych kary, bogacąca się sprzedażą odpustów... jeden wielki interes, niestety, moralne bagno. Wielu zakonników źle się prowadziło i nawet się z tym nie kryło, parafie podupadały a większości duchowieństwa żyło się skandalicznie dobrze. To było jedną z przyczyn reformacji w ogóle, ale tutaj nałożyło się to na walki narodowościowe, puste kasy w skarbcach królewskich i władzę nad chłopstwem. Kościół miał naprawdę wielką! Ekonomiczną, sądowniczą, edukacyjną... nie mówiąc o rządzie dusz, oczywiście. Dzisiaj nawet nie umiemy sobie takowej wyobrazić, chyba że na przykładzie Państwa Islamskiego, któe wprowadza swoje prawo religijne jako prawo państwowe...

Przyznam, że podpieram się niedawno przeczytaną historią reformacji*. Sprawdzam dyskretnie, czy nie zasnęli, ale nie - słuchają z rozdziawionymi pyszczkami. Usiłują sobie pewnie wyobrazić wrocławski Ostrów Tumski, z kilkunastoma kościołami na powierchni małej wyspy, całkowicie zrównany z ziemią - toż to jak bombardowanie Festung Breslau! Jaki inny kataklizm może dopuścić do takich zniszczeń...? Kataklizm rewolucji jedynie!

Tu w Lundzie tych kościołów było znacznie więcej, na nieco tylko większej powierzchni. To był jeden z najważniejszych katolickich ośrodków w całej Skandynawii, 27 świątyń, zwany Rzymem Północy!

Lund XII wiek

- W zasadzie do dzisiaj niektórzy mawiają, że Skania dalej jest Danią, nabijając się z tutejszego akcentu. Rzeczywiście, bardzo przypomina duński sposób artykulacji, gardłowy i niechlujny. - dodaję małą dygresję.

- Powiedz coś po skańsku! - zakrzyknęli Smutek i Plotkara. Cóż, gość w dom, Bóg w dom. Trochę się trzeba powysilać, żeby towarzystwo się rozluźniło. Chwilę trenujemy mięśnie krtani, języka i pożywiamy się skońskimi kluskami w gardle. Dobra, można dalej zwiedzać.

- A co się działo w Szwecji? Niedługo pojedziemy do Sztokholmu, to pewnie też zobaczymy jakieś tablice... - Nie poznaję Smutka, już dawno wybudził się z letargu i nasłuchuje z przejęciem.

- W 1523 Szwecja odłączyła się z unii kalmarskiej i mianowała młodego Gustawa Wazę na króla niepodległego państwa. Ceremonia odbyła się w dniu 6 czerwca, notabene, dzisiaj to jest Dzień Narodowy. No a dotychczasowy król, Duńczyk Chrystian II, nie chciał oddać władzy. Wywiązała się wojna, niekoniecznie otwarta. W wyjątkowo cyniczny sposób wykorzystano do walki kościół i rozlewającą się po Europie falę luternizmu. Nowo wybrany król Szwecji potrzebował pieniędzy na walkę z Duńczykami, a kościół je mógł zapewnić. Chłopscy mieszkańcy Szwecji byli jednak bardzo religijni i nie chcieli sie na to zgodzić. Wybuchło kilka powstań, wewnętrznych walk, najbardziej znana jest Rzeź Sztokholmska z 1520 roku, podczas której król i przychylni mu biskupi zamordowali 82 znamienite osoby, które nie byli po jego stronie, w tym dwóch biskupów - co nadszarpnęło stosunki z Rzymem. Długo trwało dialogowanie i spory, ostatecznie powołano do życia kościół narodowy, który zlikwidował zakony i ustawił kościół w służbie narodowi, jednym z głównych postulatów było odrzucenie tradycji Kościoła Katolickiego i zniesienie celibatu.

- I co, ta cała reformacja naprawdę rozwiązała problemy? - dopytują młodzi.

- Niestety, po czasie okazało się, że nowi protestanccy duchowni prowadzili się równie źle jak ich poprzednicy, a do tego kulturalnie i naukowo cały kościół podupadł - to kościół katolicki był w tamtych czasach prekursorem wszelkich zmian kulturowych. W zasadzie niektórzy określają reformację rewolucją - "stary" kościół rzeczywiście miał wiele problemów, ale zabrano się za ich naprawianie w iście marksistowski sposób. Rozwalając stary porządek i wprowadzając gwałtem nowy, powielając wszystkie ludzkie błędy - tylko teraz kto inny był na szczycie: król a nie papież. W trosce o to szwedzki kościół narodowy nie chciał także być za bardzo podległy niemieckiemu luteranizmowi - zachował przez to o wiele większą więź z tradycją katolicką niż jakikolwiek inny. Za to duński i norweski zerwały z tradycją katolicką gwałtownie, zakazano głoszenia innych nauk, płonęły nawet stosy. Kościoły narodowe w całej Skandynawii stały się bardzo hermetyczne, dzisiaj ocenia się je jako "proste". Nie dopuszczono do rozwoju teologii, dialogu, to stanowiło zagrożenie dla władzy króla nad kościołami i ich dobrami, podupały szkły, wiele uniwersytetów w ogóle zlikwidowano. Sami reformatorzy oceniali to po fakcie w ten sposób: "Gdzie więc są owe zdobycze reformacji? Wszędzie pogorszenie, a nie polepszenie; zmarnowanie a nie wzbogacenie; rozprężenie a nie powiązanie; odrętwienie a nie wzmocnienie"*...

Długo tak gadaliśmy, obchodząc te wszystkie miejsca i robiąc zdjęcia. Tak to spokojnie i pogodnie dzisiaj wygląda...

Jedynymi kościołami pozostałymi z tego okresu jest katedra w Lund i kościół św. Marii i Piotra, tuż za dworcem głównym. Ruiny kościoła Świętego Pana (St. Drotten) z roku 1050 można oglądać w podziemiach ul. Kattesund, gdyż zrobiono tam muzeum, ale cała reszta kościołów spoczywa głęboko pod ulicami dzisiejszego Lund.Szwedzki kościół organizuje "spacer zadumy" po tych miejscach, próbując uzmysłowić nam współczesnym skąd jesteśmy i dokąd idziemy...

Zaczyna się od katedry. Imponująca i zadbana. Niekwestionowane serce Lundu, i w zasadzie Szwecji - ponad 700 000 pielgrzymów rocznie.  Przez początkowe lata kościół był poświęcony św. Wawrzyńcowi (diakonowi papieża Sykstusa II, zamęczonemu za wiarę w 258 r.), obecnie - Maryi. Patronem kaplicy w podziemiach kościoła jest św. Jan Chrzciciel.




Kościół św Marii i Piotra - dziś zwany Klosterkyrkan czyli kościół klasztorny - to przepiękne miejsce. Zbudowany w 1145 roku należał do benedyktynek aż do 1580 roku. Nawet dziś można odczuć benedyktyńskie reguły, które rządziły klasztorem: każdego pielgrzyma należy powitać i ugościć, tak jak by to sam Chrystus przybywał z gościną. Kościół jest widoczny z pociągu, bardzo malowniczo położony na wzgórzu poza starówką.




Jest bardzo zadbany, a co najważniejsze - żyje. Co głosi przezornie tabliczka przy wejściu - to kościół, w którym kudzie się modlą, więc zachowuj się przyzwoicie! Smutne, że żyjemy w takich czasach, ze ludziom trzeba przypominać, po co sa kościoły.


Po takiej wspinaczce należy się chwila odpoczynku na ławeczce... tym razem zwiedzaliśmy z kumplem Ironmanem, jak widać :)



Wewnątrz kościoła jest prosto i pięknie. Ołtarz przpomina wersję mini tego w Kościele Mariackim w Krakowie. Przywieziono go w 1931 roku, został wykonany w Kolonii w XIV wieku. Przepiękny zabytek.

Tknęło mnie to, że jego układ jest przedsoborowy. Może doczekam chwili, kiedy zostanie tam odprawiona msza trydencka...? To byłoby najlepsze wnętrze do takiej ofiary (Smutek i Plotkara chyba tego nie zrozumieją, nie tłumaczę...).



Przy wyjściu z kościoła wpisaliśmy się do księgi modlitw. Ikona Rublowa w takim miejscu i w tak pięknie udekorowanym wykuszu sprawiła, że gardło im się ścisnęło ze wzruszenia... I już nawet im nie opowiedziałam o co chodzi w tym obrazie...


- Jenyyyy, nóg nie czuję, muszę się położyć - jęknęli jednym głosem Smutek i Plotkara. Od razu chce mi się w takich sytuacja odpowiedzieć "to powąchaj moje" ale się powstrzymałam. Nie wiem czy ten stary dowcip dziś jest aktualny.

- Wiecie co, tu w Szwecji nikt się nie przejmuje konwenansami... nie krępujcie się! Nachodziliście się nieźle! - zachęcam zmęczonych podróżników do odpoczynku. Nie ma tu akurat ławki, więc zostaje bruk.


Po chwili odpoczynku wyruszyli dalej. Z powrotem do Sztokholmu, do Kasi. Żałowaliśmy, że nie ma już czasu na Malmö, ulubioną piekarnię wśród wzgórz i pól w sercu Skanii czy na plaże Lommy. Coż, trzeba było wybrać jedno miejsce, zwłaszcza jak się zwiedza z małymi dziećmi.

***

*Źródła:
"Reformacja w Szwecji, Danii i Norwegii" Andrzej Żygadło
"Protestantyzm: rewolucja - nie reformacja" ks.Władysław Szcześniak (artykuł)
http://www.concordia.se/sv/i-lund/lunds-historia.aspx

17 komentarzy:

  1. "i stało się dnia onego, iż zmęczenie sięgnęło bruku, niczym fortepian, choć z uwagi na konsystencję materiału, huku nie było" :)...
    ...
    "ludziom trzeba przypominać, po co są kościoły"...
    naprawdę trafna uwaga i naprawdę nie żartuję ...
    pamiętasz panienki z Pussy Riot i hopsztos, który kiedyś wycięły w cerkwii?... właśnie /między innymi/ po to wykonały ten hopsztos, by ludziom to przypomnieć...
    do spokojnego przemyślenia w wolnej chwili /bo nie dla każdego jest to oczywiste od razu/...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trochę nie rozumiem - przy reformacji był huk, i to ogromny, i w zasadzie nigdy nie kończący się... niektórzy niemieccy historycy oceniają, że reformacja to było najgorsze, co przydarzyło się w historii Niemiec, ich wiodąda rola naukowa i kulturowa w Europie zaczęła ulegać gniciu i zepsuciu

      a co do Pussy Riot to nie mam wystarczającej wiedzy, żeby komentować, ale jakiekolwiek prowokacyjne obcesowe zachowania w kościele pokazują tylko niski poziom kultury osób, które to robią, a ich racje w tym samym momencie, niejako automatycznie, traca wszelkie argumenty

      dotyczy wrzucania wieprzowiny do meczetu, nagich tańców femenistek na ołtarzu czy właśnie tańców wściekłych przebranych aktoreczek, jakich by szczytnych celów nie miały na myśli

      pozdrawiam

      Usuń
    2. co do występu Pussy Riot w cerkwi, to chyba raczej nie ma między nami różnicy zdań... wlazły na teren prywatny by wykonać działania, do których nie były upoważnione... więc już są podstawy prawne, by prawo karne coś zrobiło z tą sytuacją... nie pamiętam już, czy miało to miejsce podczas obrzędu religijnego, czy nie... jeśli tak, to zakłóciły jego przebieg...
      estetyka samego happeningu jest sprawą wtórną, bo jest to kwestia gustu...
      na tym rzecz jasna można się zatrzymać i dalej sprawy nie rozważać...
      niemniej jednak posiadanie mózgu zobowiązuje... tedy pojawiają się pytania "po co?" i "dlaczego?"... innymi słowy "o co chodziło tym skądinąd przesympatycznym panienkom?"...
      o wyrażenie dezaprobaty dla nieakceptowanego przez pewną część obywateli państwa Rosja dyktatora?...
      zapewne tak, bo to wynikało z samego tekstu wykonanej piosenki...
      ale dlaczego akurat w cerkwi?... nie można było na ulicy, albo w wynajętym amfiteatrze?... a może w świątyni innego wyznania?... niejedna by się znalazła...
      otóż nie...
      chodziło o konkretną instytucję wyznaniową /nie o religię bynajmniej/, która kooperując z dyktaturą desakralizuje tak naprawdę sprawy, którymi religia się zajmuje...
      w Polsce jest zresztą analogicznie...
      jak to powiedziała kiedyś moja znajoma, szczerze wierząca w swojego boga chrześcijanka:
      "nie chodzę już do kościoła, bo politykę to ja mam w telewizji"...
      innymi słowy, w akcję Pussy Riot jest wpleciony przekaz:
      "niech cerkiew /kościół, sangha, czy jak tam inaczej zwać firmę wyznaniową/ zajmie się działalnością religijną"...
      jak mawiał Jezus:
      "co cesarskie cesarzowi, co boskie Bogu"...
      tak nawiasem mówiąc, to czy wiesz, że w Polsce 90% procent antyklerykałów /czyli mniej więcej połowa kraju/ wierzy w Boga/ /dokładnie tak, w chrześcijańskiego boga o imieniu "Bóg"/...
      ergo...
      rozumiesz już, o co chodziło mi na początku?...

      Usuń
    3. tak a propos, czy wiesz, jak ochrzczono Skandynawię?... bo Słowian po chrześcijańsku wyrżnięto ponad połowę /mniej "czołgów" mieli, pech/...
      tu tak się nie dało, niestety, był problem z transportem sił zbrojnych... ale od czego są narkotyki?... głównie alkohol w formie wina i piwa... sprytny misjonarz stawiał wojom godny trunek, a gdy już budzili się na kacu, to ochrzczeni z krzyżykiem na szyi... coś w stylu "Kac Vegas", gdy panienka budzi się rano z tatuażem na piersi "Kocham Zosię"... to byli prości ludzie i tą magię brali na poważnie... niejeden wariował, bo miał religijny dysonans poznawczy w głowie, ale byli też cwaniacy, którzy załapywali się na kilka chrztów... bo czasem można było dostać giezło jako premię...
      pewną ciekawostką był król Dunów, Harald Sinozęby... bolały go te zęby, więc dostał nalewkę z opium /laudanum/... z wdzięczności zrobił potem to, co Dagome pod presją sytuacji politycznej...

      Usuń
    4. pkanalio - rozumiem w warstwie językowej, nie do końca kumam sposób myślenia
      może dlatego, że ja nigdy bym się nie posunęła do profanacji świętego miejsca w celu pokazania obłudy tegoż
      wszędzie gdzie są ludzie mamy do czynienia z obłudą i hipokryzją, taka jest prawda o człowieku - tu na ziemi nic nie jest czyste i piękne do końca
      no, może msza ojca Pio była, albo ofiara ojca Maksymiliana Kolbego
      trafia się czasem święte miejsce i święta osoba

      nie będę powtarzać tego, co mówiłam - sposób reakcji na zło (tu: hipokryzję cerkwi w Twoim komentarzu czy kościoła katolickiego w okresie reformacji) świadczy o reagującym li i wyłącznie

      Usuń
    5. Kazda ocena czyjegos postepowania bedzie li tylko ocena osobista. Ocena nasza wyrobiona przez nasz gust, smak, charakter i osobowosc. Czy w takim razie lepiej nie reagowac na zlo, bo byc moze nasza reakcja ( kazda sytuacja moze okazac sie nowa i mozemy do "wlasciwej" reakcji nie byc przygotowanymi) bedzie nasza wizytowka, np.: sklepie morde jakiejs gadzinie , ktora tyka moich bliskich? Zareaguje szybko...No i ...dam wtedy wizytowke o sobie i zacznie sie.
      Mlodzi ludzie reaguja na zlo inaczej niz ci doswiadczeni, przeciagnieci przez zyciowe doswiadczenia i niech im tak zostanie. Oni tez ucza sie tego zycia i na czyms , na okreslonych doswiadczeniach musza sie go nauczyc. Musza popelnic swoje bledy, nie cudze. Na cudzych bledach, na cudzych doswiadczeniach i cudzym zyciu, w swoim wlasnym zyciu daleko sie nie ujedzie:))

      Natomiast kiedy chodzi o rzez niewiniatek poganskich, bo wjezdzano i chrzczono cala osade, to sorry przesadzone sprawy:))

      Usuń
    6. witaj, Aniu!
      nie chodzi o niereagowanie na zło - ale głupi komentarz, prowokacyjny komentarz albo komentarz z którym się nie zgadzam niekoniecznie jest złem, to też sztuka umieć je odróżniać i nie spalać się
      no i wreszcie, jakby chcieć zawsze na wszystko reagować i prostować czyjeś poglądy to człowiekowi by się nie zamykały usta, kolokwialnie mówiąc
      nie uważam, że to dobry model życia, jak to powiedział mój mąż - trzeba wiedzieć, które wojny warto toczyć (oskarżony przeze mnie, że dał się sfrajerować firmie, od której wynajmujemy dom i cośtam źle zrobili, że dlaczego nie udowodnił im, że bezczelnie kłamią, przecież mówili coś zupełnie innego przy podpisywaniu umowy)

      pozdrawiam!

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    8. @Ania...
      "trzeba wiedzieć, które wojny warto toczyć"... słowa Zacnego Małżonka Oli są szalenie mądre /także gdy słowem "wojna" obejmiemy umownie każde wyrażenie dezaprobaty, czy krytycznej dla jakiegoś zachowania, zjawiska lub osoby/...
      zabawne jest przy tym, że nieraz ludzie sądzą rzeczy po przedstawieniach i pojęcia nie mają z kim/czym toczy się ta wojna...
      swojego czasu prezydent Buła /Komorowski/ wspomniał coś o "pięciolicowym Światowidzie", innym zaś razem ktoś trąbił w necie, jakoby polscy rodzimowiercy dążyli do legalizacji ofiar z ludzi podczas obrzędów... w kręgach rodzimowierczych przez chwilę zawrzało i miała miejsce przymiarka do spraw sądowych /w pierwszym przypadku planowano donos do prokuratury (art.196), w drugim pozew cywilny/... emocje jednak szybko opadły i zwyciężył zdrowy rozsądek... kluczowym był argument, że skoro ma się właściwy dystans do własnej religii oraz nie ma zgody na art.196 w obecnym brzmieniu, to powoływanie się na ten przepis trąciłoby hipokryzją... zaś w drugiej sprawie wylazło, że autor kłamliwego stwierdzenia jest chory psychicznie i wierzy w istnienie własnych urojeń, więc przekonać się nie da, zaś w warstwie finansowej /odszkodowanie/ zysk nie byłby wart zainwestowanego wysiłku...
      zabawne jest też, jak obserwator z zewnątrz potrafi nieraz mylić pojęcia... weźmy chociażby arcyidiotyczną frazę "ateiści wojujący" na określenie bardziej aktywnych antyklerykałów... dowcip polega na tym, że 90% antyklerykałów wierzy w Boga...
      kwestia wyrażania negatywnej opinii o jakimś zjawisku za pomocą ekspresji /prowokacji/ artystycznej zawsze była dyskusyjna, gdyż jest to "broń" obosieczna... nieraz się zdarza, że intencje autorów są mylnie odczytane, zaś skutek potrafi być odwrotny do zamierzonego... z drugiej strony jednak istnieje duża szansa, że taka ekspresja zwróci uwagę na problem i wywoła twórczą dyskusję...
      masz za to rację, że młodzież reaguje inaczej... człowiek młody realizuje się często w sportach ekstremalnych, zaś człowiek starszy skłonny jest raczej do zagrania w golfa lub odbycia sesji z kamiennym czajnikiem kulanym po lodzie... u młodszego bardziej dochodzą do głosu emocje... uważam jednak, że powierzchowne ocenianie i traktowanie takich działań równie emocjonalnie jest błędem, że warto przyjrzeć się im bliżej, by spróbować pojąć "o co im chodzi?"... jak wspomniałem wcześniej, posiadanie mózgu zobowiązuje...
      ...
      moja wzmianka o historii chrystianizacji Słowian i Skandynawów była rzecz jasna syntetycznym skrótem żartobliwie sformułowanym, gdyż cały proces był o wiele bardziej skomplikowany, a zapewne jeszcze bardziej... uwypukla jednak istotę, główny mechanizm tych procesów... Słowianie byli zapóźnieni technologicznie w stosunku do sukcesorów po Imperium Rzymskim /bo przecież nie chrześcijaństwo było autorem ich przewagi/, więc musieli ustąpić przed siłą... zresztą dopóki nie doszło do konfrontacji ta technologia była Słowianom zbędna w warunkach, w których żyli sobie spokojnie, zgodnie z naturą... w przypadku Skandynawii wariant siłowy był raczej niemożliwy do wykonania, więc używano dyplomacji, podstępu i innych sztuczek... sprzyjał temu także fakt, że w miarę zagęszczenia się zaludnienia zmieniała się struktura społeczna... skrzykiwane ad hoc ekipy wolnych ludzi w celu wypraw "na wiking" zmieniały się w trwalsze konstrukcje, za tym zaś szły ożywione kontakty handlowe z resztą Europy, co sprzyjało ekspansji nowej religii...

      Usuń
    9. @pkanalia
      profanacja to zbezczeszczenie, znieważenie; można to odbierać subiektywnie, ale w kwestiach kościoła katolickiego - miejsca, gdzie znajduje się ołtarz i tabernakulum, czyli coś najświętszego dla naszej wiary - jest to uregulowane przez przepisy, co wolno a czego nie robić w kościołach, bez znaczenia jest zgoda jego gospodarza
      i to, co piszesz z profanowaniem kościoła koncertami, pokazami mody czy innymi targowiskami próżności, to niestety prawda - wielu wiernych się oburza na takie pomysły
      niestety, w struktury hierarchii także wdarło się lewactwo, patrz aktualne wezwanie biskupów niemieckich do uznawania powtórnych małżeństw czy - na naszym podwórku - to, co się wydarzyło w wigilię paschalną u jezuitów w Łodzi, blog "młot na posoborowie" o tym pisał
      może to właśnie w podobnych warunkach rozwinęła się reformacja? nie wiem, trochę trudno oceniać, bo ona sama postulowała to, co dzisiaj w w/w kościołach jest właśnie codziennością, czyli odejście od sacrum, zmianę idei sakramentów świętych i posłuszeństwa Apostołom, ale jakaś wściekłość na profanację Kościoła Chrystusa w tym była na pewno

      Usuń
    10. P.S. miarkuj się w kwestii języka, proszę, jakieś znajome dzieci czy nastolatki mogą czytać mój blog... kolejny wulgaryzm poleci z całym komentarzem, nawet jeśli nie będzie on nikogo atakował, po prostu nie chcę tu rynsztoka - da się rozmawiać bez używania słów wulgarnych

      Usuń
    11. @Ola...
      domyślam się, o które słowo, w którym miejscu chodzi... nie ma sensu bym tłumaczył, czemu go użyłem /nie w złej intencji zresztą/, po prostu sorry, więcej takich kwiatków nie będzie... mam szczęście, że to NIE ja użyłem na tym forum jeszcze wulgarniejszego słowa /zgodnie z umową nie zacytuję go/, bo oberwałbym jeszcze większą reprymendę... i słusznie zresztą bym oberwał...
      ...
      okay... subiektywne rozumienie słowa "profanacja"... tu nie ma między nami różnicy zdań... skoro "sacrum" /"świętość"/ jest kategorią subiektywną i umowną /nie istnieje coś takiego, jak sacrum obiektywne/, to logiczne jest, że takąż kategorią jest "profanacja"...
      ...
      ale zatrzymajmy się na chwilę przy kwestii tych przepisów... rozumiem, że nie chodzi o przepisy państwowe /np. przeciwpożarowe/ dotyczące prywatnych budynków i pomieszczeń, lecz o regulacje wynikające z wewnętrznego statutu danego kościoła, organizacji wyznaniowej /w przypadku Kościoła Rz-kat. jest nim Prawo Kanoniczne/...
      pomińmy kwestię przebiegu samego rytuału, czy takich zwyczajów, jak przyklęknięcie przed ołtarzem, gdy się go mija /albo takiej ciekawostki buddyjskiej, jak nakaz chodzenia po Sali Dharmy po liniach prostych równolegle do ścian/... skupmy się może detalicznie na kwestii udostępniania samej sali /nawy/ kościelnej do celów muzycznych w czasie, gdy nie odbywa się rytuał... znane mi są przypadki, gdy główny decydent w danym obiekcie /proboszcz?/ nie godził się próby lub występy miejscowego kwartetu smyczkowego grającego klasykę uważając, że to już będzie profanacja, w innym zaś godził się na próbę wspomnianych łomocących "metali" śpiewających np. "o diable" czy "o kosmicznych zombie", bo miał dystans do ich sztuki, rozumiał, że to tylko ekspresja artystyczna, zaś kulturę trzeba wspierać...
      czyli wychodzi mi na to, że gospodarze kościołów mają dość dużą swobodę manewru w dysponowaniu lokalem i zbyt ścisłych przepisów na ten temat nie ma...

      Usuń
    12. @Ola...
      *errata... trochę dziwnie wyszło z pośpiechu, błąd logiki wypowiedzi... oczywiście określenie buddyjskie Sala Dharmy nie ma nic wspólnego z Kościołem Rz-kat., ani z Prawem Kanonicznym... tu bardziej chodziło o pewne reguły gry, które ustala dysponent danego pomieszczenia, ale skoro zacząłem o pomieszczeniach katolickich, to już nie powinienem do tego pakować innych spraw :)...

      Usuń
    13. pkanalia - jak doczytasz na blogu "młot na posoborowie" (nie do końca się identyfikuję z jego tytułem, ale autor ma świętą rację w wielu postach) mamy w kościele wielki podział na "tradycjonalistów" i "charyzmatyków" - to przepaść czasem większa niż między protestantami a prawosławiem, niestety
      http://przedsoborowy.blogspot.se/2015/04/charyzmatycy-wrzod-na-ciele-koscioa.html
      nikt nie zrani Cię bardziej niż brat w wierze!
      nie miejsce tu na tę dyskusję, ale po prostu stan ten jest faktem, stąd jeden proboszcz zakaże kwartetu smyczkowego a drugi wpuści zespół disco polo na mszę, z wgranymi podkładami (autentyczne, działo się w Malmo)

      i tak oto z reformacji weszliśmy na charyzmatyków, przypadek...?

      sama nim byłam - i jestem! - ale zupełnie inaczej rozumiem Eucharystię niż wielu z nich
      może dlatego, że na obczyźnie i doświadczam tu tylu profanacji? pisałam kiedyś o tym na blogu, na mszy po szwedzku w kościele gdzie nie ma Polaka proboszcza jest bardzo ... protestancko (nie urażając nikogo) - komunia na rękę wiec jakby zdesakralizowana lekceważenie przepisów liturgicznych, łącznie z rozchlapywaniem Krwi Pańskiej przy komunii, ale za to liturgia Słowa jak się patrzy!

      trudny i skomplikowany temat, nie wiem czy nie-katolik zrozumie, ale spróbuję

      Usuń
    14. @Ola...
      "znam" ten blog w tym sensie, że parę razy kiedyś zaglądałem, ale ponieważ są to głównie "spory w rodzinie" /"między nami katolikami" :)/, więc sama rozumiesz, że jest to na obrzeżach, a nawet poza, moich zainteresowań... niemniej jednak warto czytać wszystko /w miarę czasu do dyspozycji/, by wiedzieć, co się dzieje...
      ...
      oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że podział na oficjalne nurty w obrębie danej religii, wyznania, niekoniecznie pokrywa się ze stanem faktycznym... tego nie trzeba mi tłumaczyć...
      ...
      co do "komunii na rękę"... w Polsce nie jest to przyjęty zwyczaj... ale gdy byłem swojego czasu na pasterce /koncelebrował JP2/ widziałem taki obrazek... podczas komunii wysypał się cały tabun księży po audytorium, po sektorach... chętny wstawał i po formułce "Corpus Christi" następowała chwila zwłoki... albo wyciągano rękę, albo albo otwierano usta... co raczej jednoznacznie oznaczało, że oba sposoby są oficjalnie akceptowane...
      ...
      do tej pory rozmawialiśmy o muzyce w kościołach jako pomieszczeniach, poza godzinami rytuału... poruszyłaś temat udziału muzyki w samym rytuale... wydaje mi się, że tu chyba też nie ma zbyt ścisłych, sztywnych reguł...
      rzucę tylko hasłowo /z niedoboru czasu w realu/... Trapiści, Podkowa Leśna, ksiądz Leon Kantorski... resztę wyguglujesz...
      a dla równowagi dorzucę hasło nieco późniejsze... ksiądz Andrzej Szpak...
      dla równowagi, bo akurat wiem, że inaczej byli traktowani przez zwierzchników z tytułu owej muzyki podczas samej mszy...
      czyli być może jest ścisły regulamin kościelny na ten temat, ale nadrzędna jest w tej instytucji zasada "są równi i równiejsi"...

      Usuń
  2. Bardzo ciekawie to przdstawiłaś z historycznego punktu widzenia! Byłam w Lundzie kilka razy i jakoś nie zwróciłam uwagi na te tablice :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :)
      ja też nie zauważyłam ich na początku, dopiero z "wycieczką" kulturoznawczą kiedyś... jeszcze planuję wpis na blogu o samej trasie tej wycieczki z dokładną mapką gdzie który kościół

      Usuń



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...